Wiara czyni cuda!
Do napisania tej krótkiej historii skłoniły mnie dwa wydarzenia, w których wziąłem ostatnio udział. Po pierwsze, w koncercie charytatywnym dla Violetty jaki odbył się w kościele katolickim ap. Piotra i Pawła (07.07.2012r.) i po drugie w niedzielnym nabożeństwie w kościele ewangelickim w Skoczowie (14.07.2012r.). Oba te wydarzenia tematycznie właściwie nie mają związku , a jednak!
W pierwszym w przypadku spotykamy się z pełną mobilizacją rodziny, przyjaciół, znajomych i ludzi o wielkim dobroczynnym sercu, którzy pośpieszyli nie tylko z pomocą materialną, ale przede wszystkim poprzez wspólną modlitwę prosili o Boży cud uzdrowienia chorej Violetty, matki dwojga małych dzieci. W drugim, rozważano fragment Ewangelii św. Łukasza dotyczący cudu nakarmienia 5 tyś. ludzi, dwoma rybami i pięcioma chlebami oraz cudu uzdrawiania zgromadzonych chorych, co było tematem niedzielnego rozważania kazalnego wygłoszonego przez ks. Mirosława Czyża. A więc mamy tu do czynienia z prośbą o cud uzdrowienia i powrotu do zdrowia oraz z przykładem biblijnego cudu już dokonanego, który został opisany aż przez czterech ewangelistów św. Łukasza-9,10-17, Mateusza-14,13-21,, Marka-6,30-44 i Jana-6,1-13. „Wiara czyni cuda” – to ludzkie sloganowe powiedzenie powinno mieć wymiar ponadczasowy, które nie z ludzkiej, a z Bożej woli jest dokonywane. W słowa te uwierzyłem osobiście , kiedy to 12 lat temu po przypadkowym(?) wykryciu u mnie choroby, nastąpiła pełna nadziei walka o moje życie. Po okresie wyczerpującej chemioterapii w dniu 17 lipca 2001 roku zostałem poddany skomplikowanej operacji usunięcia nowotworu złośliwego płuc. Był to okres bardzo trudny ale wierzyłem jednak, że oprócz rodziny, najbliższych i życzliwych mi przyjaciół jest ktoś kto jest stale obok mnie. …„Jest pan zdrów! Proszę wracać do domu i żyć normalnie”-tak brzmiały słowa pani ordynator, która wręczała mi wówczas szpitalny wypis. Słowa te zabrzmiały w mojej świadomości jakbym w tym momencie „chwycił Pana Boga za nogi” . Po powrocie ze szpitala do domu otrzymałem kolejne przesłanie. Była to kartka wyrwana z kalendarza z dnia mojej operacji (17.lipiec 2001r.), na której oprócz daty był napisany biblijny werset z Ewang. św. Marka cyt. „' Idź do domu swojego, do swoich, i oznajmij im, jak wielkie rzeczy Pan ci uczynił i jak się nad tobą zmiłował”. Dwa zdania; jedno wypowiedziane, drugie przeczytane , dały mi wówczas tak wielką moc, siłę i nadzieję, którą naprawdę trudno opisać. Długo zastanawiałem się czy rzeczywiście „oznajmić” swoją historię powrotu do zdrowia . Czy nie jest to zbyt osobiste przesłanie, które powinienem pozostawić dla siebie i „do swoich”. Po głębokich przemyśleniach doszedłem jednak do wniosku, że w dobie coraz większej zachorowalności na tą groźną chorobę napiszę, aby nigdy nie tracić nadziei bo „WIARA CZYNI CUDA” ! Słowa te głównie kieruję do WSZYSTKICH, których dotknęła choroba i do tych, którzy mogą się z nią niespodziewanie spotkać , aby dodać im otuchy, nadziei i wiary, że się napewno uda z udziałem mądrości lekarzy i z Bożym prowadzeniem bo …„Kto wiarę straci, więcej stracić już nie może”- (Seneka)
WalOr.